Recenzja Fujifilm XS-10
Przegląd Fujifilm XS-10: ewolucja aparatu z nowymi funkcjami. Zobacz, co oferuje najnowszy model Fujifilm!
Recenzja Fujifilm XS-10
Dostosowywanie się do potrzeb profesjonalistów jest kluczem do sukcesu. Kiedy Fujifilm prezentuje nowy aparat, środowisko fotograficzne z zainteresowaniem obserwuje każdy ich ruch. W tym kontekście, chcielibyśmy przyjrzeć się bliżej jednemu z najnowszych modeli marki – Fujifilm XS-10. Choć model ten wciąż znajduje się w fazie przedprodukcyjnej, już teraz wskazuje na interesujące zmiany i adaptacje, które mogą zainteresować zarówno początkujących, jak i doświadczonych fotografów.
Fujifilm XS-10
Telefon z Fujifilm Polska zastał nas w doskonałym momencie; Michał szukał idealnego aparatu hybrydowego (foto-video) do codziennego użytkowania, a Dorota czegoś, co pozwoli jej się uwolnić od ciężkiego DSLR i dużych obiektywów, zachowując pełną użyteczność podczas pracy z lampą czy w słabych warunkach oświetleniowych.
To, co skierowało naszą uwagę na Fujifilm, to fakt, że jest to jedna z nielicznych firm, która naprawdę słucha fotografów i stale ulepsza swoje produkty bazując na opiniach grupy docelowej – słuchają użytkowników. Dodać do tego szeroką gamę obiektywów: od jasnych stałek, po uszczelnione zoomy do pracy w trudnych warunkach i w zasadzie każdy świadomy fotograf znajdzie coś dla siebie. Do tego dochodzi jeszcze jeden fakt, być może najważniejszy – tym sprzętem chce się pracować.
Być może składa się na to połączenie:
1. wzornictwa bazującego na starych aparatach z dobrą ergonomią
2. świetnych matryc X-Trans
Dla nas ważny jest kolor skóry, a ten w Fuji jest pierwsza klasa. Nasze codzienne, rodzinne zdjęcia najchętniej chcemy mieć gotowe prosto z puszki – mamy wystarczająco dużo pracy przy obróbce i edycji zdjęć komercyjnych i nie chcemy sobie dokładać dodatkowej pracy. A dobry jpg prosto z aparatu to duże ułatwienie. Co więcej, znamy fotografów, którzy pracują głównie w jpg a RAW-y traktują tylko jako backup.
Nowe korpusy z serii X umożliwiają bardzo precyzyjne odtworzenie kolorów z ulubionych filmów analogowych. Można znaleźć w sieci sporo przepisów na ustawienia mające symulować konkretny film. Filozofia Fuji i symulacje filmowe to świetna sprawa. Gdy odebraliśmy telefon z Fuji z pytaniem, czy nie przetestujemy nowego “tajemniczego” aparatu z zastrzeżeniem, że trzeba pracować w jpg w konkretnej wybranej symulacji oraz jednym wybranym obiektywem nie wahaliśmy się ani chwili. I tak rozpoczęliśmy nasz Secret Project :)
Jaki aparat kupić do zdjęć i video?
Jak już pisaliśmy na samym początku, od kilku miesięcy Michał szukał idealnego aparatu hybrydowego. Tzn takiego, który jest na tyle mały i niepozorny by można iść z nim na streeta, czy zabrać w podróż, nakręcić film dla klienta na social media czy wykonać sesję lub reportaż. Wbrew pozorom na liście naszych priorytetów nie ma wyśrubowanego wysokiego ISO czy systemu AF, który śledzi mewę w locie, nie jesteśmy fotografami sportowymi. Najczęściej najwyższe ISO na jakim pracujemy to 1600-3200. Są za to wysoko na liście wymagań cechy użytkowe. Aparat ma się uruchamiać w mgnieniu oka, stabilnie pracować w szerokim spectrum warunków pogodowych, mieć dobrą ergonomię i po prostu nie przeszkadzać w pracy.
Fujifilm XS-10
Lista wymagań, jakie hybryda ma spełnić, jest nieco dłuższa. Dochodzi specyfikacja VIDEO – minimum to 4k 24p, 10bit 4:2:2, log, IBIS i ostre 100 klatek na sekundę w FHD. Osobiście uważamy, że do social media nie trzeba kręcić w 4k. Owszem – 4k pomaga – można nieco przekadrować lub dodać w postprodukcji ruch kamery, ale nie jest to must have.
Wracając do tajemniczego Projektu X – przystaliśmy na opcję robienia w jpg w konkretnej symulacji filmowej, podpisaliśmy umowę o poufności, wybraliśmy obiektyw, którym chcieliśmy pracować i już następnego dnia otrzymaliśmy paczkę z najnowszym dzieckiem Fuji – Fujifilm XS-10. Poniżej krótka recenzja video.
Fujifilm XS-10
To była pierwsza taka sytuacja, kiedy testowaliśmy sprzęt, o którym nie wiedzieliśmy kompletnie nic poza tym, co sami odkryjemy. Niezwykłe wyzwanie! Odkrywanie potencjału tego malucha dało nam dużo frajdy. Już od pierwszego kontaktu aparat robi bardzo dobre wrażenie. Jego solidna budowa sugeruje, że może przetrwać naprawdę wiele. Nie wiemy jaki jest poziom uszczelnień ale pracowaliśmy nim w deszczu i nie zawiódł. Mimo niewielkich rozmiarów trzyma się go bardzo pewnie; to chyba pierwszy X z tak dużym i wygodnym gripem, co jest o tyle ważne, że do testu aparatu wybraliśmy obiektyw 23mm f 1.4, jeden z “klasycznych” obiektywów do aparatów X. Obiektyw jest nieco większy i cięższy niż jego ciemniejszy brat ale aparat ma doskonały uchwyt, świetnie się pracuje z większymi obiektywami, takimi właśnie jak XF23/1,4.
Pracowaliśmy w symulacji Classic Chrome z dodatkowymi modyfikacjami; grain: week, color chrome effect: strong, color chrome fx blue: week, tone curve: H-1, S-2, color +2, sharpness -1,high ISO nr -4 i najważniejsze – ustawiliśmy na stałe balans bieli na słoneczko.
Fujifilm XS-10
Potraktowaliśmy na potrzeby testu Fujifilm XS-10 jak aparat na film. Na początku sądziliśmy, że po latach pracy wyłącznie na cyfrze sprawi nam to nieco kłopotu ale bardzo szybko odkryliśmy, że było to odświeżające doświadczenie, które polecamy każdemu. Aparat testowaliśmy dwa tygodnie. Słowo testowaliśmy może jest jest tu odpowiednie, nie traktowaliśmy go jak podstawową puszkę do pracy, a raczej jako aparat codzienny. Był z nami na kilku sesjach, kilku ślubach i na niezliczonej ilość spacerów, przejechał z nami ponad 1000 km, nosiliśmy go w zasadzie wszędzie jako aparat podręczny. W czasie testów światło nas nie rozpieszczało a najbardziej egzotyczne miejsce jakie odwiedziliśmy to Międzyzdroje po sezonie;)
Fujifilm XS-10
Od pierwszego uruchomienia spodobały nam się dwie rzeczy; bardzo szybka gotowość do pracy od włączenia oraz niewielka ilość przycisków. Tylko to, co jest niezbędne. Idealnie umieszczony guzik od zmiany ISO, obok Q (quick menu, które możemy skonfigurować) pokrętło do zmiany czasu w miejscu gdzie normalnie można spodziewać się korekty ekspozycji. Drugie pokrętło po lewej stronie domyślnie ustawione do zmiany symulacji filmowej co sugeruje, że nowy X będzie pretendował do takiego filmowego kompana codziennych wędrówek dla fanów jpg. Wszystkie pokrętła i guziki pracują bardzo kulturalnie. Zwłaszcza zmiana czasu – wolimy to rozwiązanie niż tradycyjne pokrętło takiej jak w innych aparatach Fujifilm. Michał bardzo często fotografuję na ulicy spacerując z psem. Nowego X-a można spokojnie używać jedną ręką co tylko dowodzi dobrej i przemyślanej ergonomii.
Szybki przegląd menu odkrył dwie ciekawe rzeczy:
1. rozbudowany tryb filmowy
2. stabilizacja matrycy, która jak się okazało jest bardzo efektywna
3. dodajmy do tego odchylany i obracany ekran, który spodoba się vlogerom (my wykorzystaliśmy go do selfie) i mamy wyraźny sygnał, że ten maluch szturmem zdobędzie serca twórców foto-video.
No i mamy po HDMI 10 bit 4:2:2 w logu. Aparat po otrzymaniu istawiliśmy od razu w tryb Boost z priorytetem odświeżania EVF. Dzięki temu obraz w wizjerze nawet w nocy jest dobrej jakości i nie ma denerwujących opóźnień.
Fujifilm XS-10
System AF również nie zawodzi. Co cieszy to fakt, że sprzęt pozwala komfortowo pracować w nocy na dużych przysłonach z lampą w trybie AF-S. Nic nie laguje, nic nie spowalnia.
Z minusów wymieniłbym dwie rzeczy:
1. jeden slot na kartę pamięci
2. ta sama bateria co w innych X-ach – szkoda, że nie taka sama co w X-T4
Całościowo aparat zapowiada się bardzo fajnie, jesteśmy bardzo ciekawi jak prezentować się będzie wersja finalna. Model, który testowaliśmy to wersja przedprodukcyjna. Fuji udowadnia po raz kolejny, że liczy się ze zdaniem fotografów i zmieniającymi się realiami rynkowymi. Wprowadzenie w kolejnych aparatach rozbudowanych opcji filmowych, stabilizacji matrycy, odchylanego ekranu, wygodnego gripa pozwalającego na stabilny chwyt to kroki w dobrym kierunku. Nie jest to rewolucja ale ewolucja w ciekawym kierunku. Dostajemy do rąk narzędzie, które pozwala naprawdę na wiele.
Poniżej sesja, jaką zrobiłem nowym Fuji XS-10 dwóm fantastycznym dziewczynom – Kasi i Paulinie, którym serdecznie dziękuję za czas i otwartość. Zabawę mieliśmy przednią i pewnie jeszcze kilka zdjęć z tej sesji Wam pokażemy. Piękny kolor to połączenie matrycy Fuji ze światłami Nanlite Pavotube. Super połączenie.
Macie pytania o tego malucha? Piszcie śmiało w komentarzach. Zaglądaliście już na nasz kanał YT? Tam znajdziecie więcej materiałów.
Więcej zdjęć z pracy i pierwsze wrażenia z użytkowania XS-10 do poczytania na naszym blogu WhiteSmoke Studio.
Recenzja Fujifilm XS-10 – pierwsze wrażenia
Zibi Kedziora: “Siemanko, wszystko spoko, ale xs10 przeszedl bardzo po cichu (ma on juz ponad rok) i nie zrobil zadnego wrazenia nawet na fotografach, ktorzy dumnie uzywaja fuji do pracy.“
Michal Warda: “Bo to taki nietypowy korpus – działa jak wół do pracy, ale przez jeden slot świetny jako backup lub narzędzie do vlogowania niż jako główna puszka. Z drugiej strony każda Leica M czy Q też ma jeden slot 😉 Osobiście wolę go zabrać na spacer/street niż XT4“
krzysMac: “Witam, zastanawiam się nad kupnem tego aparatu w raz z obiektywem Fujifilm XF 16-80mm F4 R OIS WR, ale mam też na oku Canona EOS RP z obiektywem Canon RF 24-105mm F4.0-7.1 IS STM (tak wiem, ciemnica aż się patrzy). Ale co do Canona to kusi mnie FF. Aparat będzie praktycznie używany do street foto, podróże (głównie góry) i takie tam latanie z nim cały czas przy tyłku. Czasami jednak chciałbym zrobić sesję ślubną, portretową itp. Nie zajmuje się w pełni fotografią zarobkową, ale jako grafik zwracam uwagę na szczegóły i przede wszystkim ładny Bokeh. I dlatego też FF. I moje pytanie brzmi, jak w przypadku Fuji ze wskazanym obiektywem wygląda Bokeh? Co ty byś wybrał patrząc na to gdzie i w jakich warunkach bym fotografował. Wiadomo, zoom się przydaje to i Bokeh ładny. I stąd moje zaciekawienie Canonem z tym obiektywem. Chętnie poznam twoje zdanie na ten temat. Pozdrawiam”
Michał Grzanka: “Może i X-S10 przeszedł po cichu, ale… na szczęście go wtedy usłyszałem :)… od blisko 2 lat używam go z powodzeniem i daje mi ta puszka dużo radości i zabawy. Super jako aparat do kieszeni, robię nim zdjęcia wszystkiego tego co jest dookoła mnie. Btw#1: wahałem się między Fuji Xe4 a X-S10. Btw#2: Ś.P. Marian Schmidt mówił, że miał kiedyś do pracy Nikona, a do swoich rzeczy Leicę. Fizyczna inna puszka niż aparaty do pracy to błogosławieństwo! 🙂 Btw#3: Smoki dzięki za Wasze recenzje tych aparatów :), były dla mnie pomocne. Yo! 🙂”